Kolejny dzień zdjęciowy spędziliśmy w "Czarnym Kocie": na początku w restauracji, później w clubie. I jak zwykle "coś" musiało się wydarzyć... A mianowicie, ktoś zastawił garaż ze sprzętem, którego potrzebowaliśmy do rozpoczęcia zdjęć. Tym sposobem pierwsze sceny planowane od 9:00, rozpoczęły się po 11:00... "No zawsze coś...!" ;) Za to jak już padł pierwszy tego dnia klaps, wszystko poszło super sprawnie - nawet czas na make-up uległ skróceniu, bo aktorzy tak autentycznie odgrywali scenę pobicia, że polała się naturalna krew ;) Wyszliśmy z pubu po 15 i nie mogliśmy uwierzyć, że jest jasno, a my skończyliśmy dzień zdjęciowy...
Scena w restauracji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz